sobota, 20 lutego 2016

W biegu bez sportu...

Sobota. Dzień na cotygodniowe porządki, czas dla rodziny, rozrywkę i opracowanie działań na przyszły tydzień. To taki dzień, w którym bardzo bliska jest świadomość, że doba ma tylko 24 godziny, a każda z nich jest nader cenna i trzeba ją przeżyć w dobry sposób. Jaki to dobry sposób, ciężko jednoznacznie stwierdzić. Życie niesie ze sobą wiele możliwości, a wolność polega głównie na możliwości wyboru. Są takie chwile, kiedy ciąży świadomość, że każda podjęta decyzja niesie ze sobą konsekwencje. Jednak nie ma co narzekać, takie poczucie obciążenia często wynika z nadmiernego stresu, braku wsparcia lub zmęczenia po prostu. Uczę się zarządzania czasem, lubię własną aktywność zawodową, ale szczególnie cenię czas spędzany z rodziną. Cedzę go jak napar z mięty przez zęby. Najbliższe kilkanaście tygodni zapowiada się bardzo pracowicie,  co mnie ekscytuje, ale i po troszę przeraża. Oznacza to przecież, że chwile spędzane z rodziną trzeba będzie zminimalizować. Czy uda nam się przetrwać? Nie wiem. Prowadzę ten blog między innymi po to, aby złapać te ulotne chwile spędzane wspólnie oraz po to, aby wyciągnąć wnioski.
Czy uda się praca przez 7 dni w tygodniu jako dodatek do wychowywania dwojga dzieci w wieku szkolnym? Czy da się wywiązywać ze wszystkich obowiązków przy wiecznie doskwierającym perfekcjonizmie? Czy da się zachować zdrowie psychiczne robiąc więcej (niż inni)? Czy dodatkowe pieniądze są wystarczającą motywacją?
Na te i inne pytania postaram się znaleźć odpowiedzi w ciągu kolejnych 13 tygodni.